Po współlokatorce przygarnęłam zielistkę, bo lubię tę roślinkę.
Bardzo ładnie u mnie rosła. Dobrze się czuła na parapecie i polubiłyśmy się.
Aż pojawiła się Lili, która nauczyła się wskakiwać na parapet.
I nagle okazało się, że zielistka bardzo jej smakuje.
Próbowałam odganiać ją (Lili, nie zielistkę) wodą ze spryskiwacza, ale kotka traktowała to jako atak i zaczynała ze spryskiwaczem walczyć. -.-
Kiedy znalazłam kilka liści za łóżkiem, postanowiłam ewakuować zielistkę spoza zasięgu Lili i tak, biedna roślinka została wydelegowana na szafkę.
Ja też ciągle walczę z Mruczkiem o kwiatki!!!!!Z jednym dasz rady,ja z tyloma????
OdpowiedzUsuńZ jednym?!
UsuńFittonię rozwaliła mi na szczepki, to co zostało w doniczce to 1/2o całego kwiatka.
Resztę mi z miseczki wyciągała i wędrowała. Fittonia i jej szczepki też są na innej szafce.
Zamioculcasa też pogryzła i też go eksmitowałam z parapetu.
Tylko biedna monstera została a też już straciła dwa liście. :(
To jednak Lolek nie był kwiatowy, tylko papirusa zeżarł z upodobaniem, zielistkę lubi ale to dla kotów jak trawa.
OdpowiedzUsuńNo właśnie coś czuję, że szarpnę się i za te 2.5o,- kupię jej trawę.
UsuńJuż kilka osób mówiło, że ładnie wschodzi.
Może wtedy zostawi moją monsterkę.