środa, 21 listopada 2012

Lili

Przy Lili nie można niczym bezwiednie ruszać.
Ani ręką, ani tym bardziej stopą, no, chyba że lubimy ten niespodziewany ból zatopionych pazurków i kiełków.
Lili już skacze wyżej od Pepe le Pew, biega jak struś pędziwiatr i szatani gorzej od diabła tasmańskiego! (ot, skojarzyło mi się z kreskówkowymi postaciami z Looney Tunes :))



I z takim szatanem czasem się droczę.

 A tak się przechadza po parapecie, zaciekawiona, co tam gdzieś szura i drapie?


3 komentarze:

  1. Bo te kreskówki nie wzięły się znikąd :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aha>>>zaczyna się!!!!! Mruczkowi czasem odbija,woli mizianie.....Wytrzymasz!

    OdpowiedzUsuń