piątek, 7 grudnia 2012

Komórka, laptop, myszka...

... czyli Lili i technologie.
Kiedy przychodzi mi SMS lub ktoś dzwoni, zaczynają się wyścigi - kto pierwszy dopadnie telefon.
Raz już przyłapałam moją kotkę na gryzieniu obudowy. Raz też próbowała zwiać z komórką, częsciej jednak próbuje ją zrzucić na ziemię.
Myszka była dla niej nowością, bo dopóki nie kupiłam sobie podkładki, używałam panela dotykowego.
Myszka, jak wiadomo, klika. A to szalenie zaintrygowało Lilkę. Do tego stopnia, że atakowała moje palce, chociaż miałam na paznokciach wilgotny lakier...
Cyrki z laptopem to już epopeja! Dźwięk klawiatury też jej się podoba, a na dodatek sama może go powodować. Jej spacerki przyczyniły się do wprowadzenia na moim kompie tylu zmian, że głowa mała. Do tego nie mam pojęcia jak je usunąć... już o wyłączaniu, włączaniu czy usypianiu w trakcie pracy nie wspomnę...
Ogólnie węszę w tym manifestację pt. "NO ZAJMIJ SIĘ MNĄ!". I najczęściej zajmuję...

1 komentarz:

  1. Właśnie,najgorsze to łażenie po klawiaturze....ja pilnuję,nie chcę bałaganu w kompie!!!!! A to rozrabiara.....

    OdpowiedzUsuń